Pierwszego dnia przebywania w watasze wylegiwałam się na skale, gdy na
polanę wyszedł wilk, którego jeszcze nie znałam. Na chwilę wstrzymałam
oddech. Był piękny. Miał długą, aksamitną, czarną sierść która ślicznie
układała mu się na grzbiecie, i duży, puszysty ogon.Na grzbiecie miał
wielkie czarne skrzydła, składające się z delikatnych czarnych piórek.
Miał też kształtną głowę, i ciepły uśmiech, a cały otoczony był małymi,
czerwonymi światełkami które wirowały w okół niego. Pierwszy raz
poczułam coś takiego. Przez kilka dni rozmawiałam z nim, i byłam coraz
bardziej zakochana. Wilk był mądry, radosny, miły. Kilka dni później, ku
swojej rozpaczy dowiedziałam się, że wilk jest zakochany w Lussi! W
środku rozmowy odwróciłam się i popędziłam do lasu. Zatrzymałam się na
ukrytej polanie, którą niechcący odkryłam i położyłam na ziemi, z trudem
powstrzymując się od szlochu. Wtedy usłyszałam jakiś szelest, a z
zarośli za mną wyszedł... Nero. Na widok mojej miny podbiegł i zapytał:
- Hej, co się stało?
- Nic - zawołałam, usiłując nie wybuchnąć płaczem
- widzę, że coś ci jest, powiedz!
Nie wytrzymałam. - Chcesz wiedzieć?! Od razu mi się spodobałeś, jesteś
najpiękniejszym wilkiem jakiego kiedykolwiek widziałam, i ja .. kocham
cię, a właśnie dowiedziałam się, że jesteś zakochany w Lussi! -
wrzasnęłam wpadając w lekką histerię i wybuchając płaczem.
(Nero?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz