Leżałem z bratem w jakiejś ciasnej
jaskini.Toxic rozwalił się na całego,a ja leżałem przy skraju groty.Był
ranek.Promienie słońca delikatnie głaskały moją twarz...Ale na pysku
zaś,pojawił się smutek.Przypomniało mi się albowiem to jak tu się
znalazłem.Wyrzucili nas za rzekomą zdradę.Spojrzałem na motyle,który
kolorowymi skrzydłami na chwilę przysłonił słońce.Westchnąłem i
obudziłem Toxic'a.
-Toxic!Wstawaj leniu!-krzyknąłem mu do ucha
-Aa!-wrzasnął jak opętany i po ocknięciu się do reszty spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy-Po co mnie budziłeś...Dopiero ranek!
-No,ale chodź!Coś czuję,że dzisiaj znajdziemy jakąś watahę!-powiedziałem i wstałem
-No dobra,dobra...Już się tak nie ekscytuj....-powiedział i powoli wyszedł z jaskini,a kiedy zobaczył słońce wrzasnął-Aa!Słońce!!!
-Co ty wampir jesteś?-zaśmiałem się
-Nie,ale twoja po butka o poranku mnie właśnie dobija....-odarł zniesmaczony
-Oj już nie marudź tak...Chodź zjemy coś i się napijemy.Może wtedy polepszy ci się humorek!-krzyknąłem biegnąc przed siebie
Po dotarciu na polanę zaczęliśmy wypatrywać zwierzyny.Nagle zauważyłem jelenia.
-Tam!Jaki duży...-zadziwiłem się
-No to czas na śniadanko-powiedział Toxic i skoczył na jelenia
Po zjedzeniu śniadania zachciało nam się pić więc znaleźliśmy jakiś wodopój.W trakcie picia podbiegła do nas wadera.
-Witajcie,kim jesteście?-zapytała
-Jestem Harp- powiedziałem przerywając i widząc,że brat nie odpowiada przedstawiam go-A to mój brat,Toxic
Miło mi was poznać.Ja jestem Lily.Należycie może do jakiejś watahy?
-Nie-powiedzieliśmy razem
-A może chcecie dołączyć do mojej Watahy Wolnego Serca?
Wymieniłem w raz z bratem spojrzenia.
-Zgoda-powiedział Toxic
Lily zaproponowała nam oprowadzenie po terenach i zapoznanie każdego członka.Zgodziliśmy się więc bez wahania.Nagle podbiegł do nas czarno-biały samiec.
-O witaj West-powiedziała Lily
-Cześć Lily,kimże są ci dwaj?-zapytał ciszej
-Nowi członkowie-odparła
<West?>
-Toxic!Wstawaj leniu!-krzyknąłem mu do ucha
-Aa!-wrzasnął jak opętany i po ocknięciu się do reszty spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy-Po co mnie budziłeś...Dopiero ranek!
-No,ale chodź!Coś czuję,że dzisiaj znajdziemy jakąś watahę!-powiedziałem i wstałem
-No dobra,dobra...Już się tak nie ekscytuj....-powiedział i powoli wyszedł z jaskini,a kiedy zobaczył słońce wrzasnął-Aa!Słońce!!!
-Co ty wampir jesteś?-zaśmiałem się
-Nie,ale twoja po butka o poranku mnie właśnie dobija....-odarł zniesmaczony
-Oj już nie marudź tak...Chodź zjemy coś i się napijemy.Może wtedy polepszy ci się humorek!-krzyknąłem biegnąc przed siebie
Po dotarciu na polanę zaczęliśmy wypatrywać zwierzyny.Nagle zauważyłem jelenia.
-Tam!Jaki duży...-zadziwiłem się
-No to czas na śniadanko-powiedział Toxic i skoczył na jelenia
Po zjedzeniu śniadania zachciało nam się pić więc znaleźliśmy jakiś wodopój.W trakcie picia podbiegła do nas wadera.
-Witajcie,kim jesteście?-zapytała
-Jestem Harp- powiedziałem przerywając i widząc,że brat nie odpowiada przedstawiam go-A to mój brat,Toxic
Miło mi was poznać.Ja jestem Lily.Należycie może do jakiejś watahy?
-Nie-powiedzieliśmy razem
-A może chcecie dołączyć do mojej Watahy Wolnego Serca?
Wymieniłem w raz z bratem spojrzenia.
-Zgoda-powiedział Toxic
Lily zaproponowała nam oprowadzenie po terenach i zapoznanie każdego członka.Zgodziliśmy się więc bez wahania.Nagle podbiegł do nas czarno-biały samiec.
-O witaj West-powiedziała Lily
-Cześć Lily,kimże są ci dwaj?-zapytał ciszej
-Nowi członkowie-odparła
<West?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz