Moja rodzina zginęła a we mnie cała nadzieja.Błąkałam się już od kilku
lat nie umiałam znaleźć żadnych wilków ani watah.Rozpaczałam w sobie a
moje serce zostało zamknięte.Ciągle płakałam myśląc że nie znajdę
żadnych wilków i zostanę samotniczką do końca życia.Położyłam się w
kwiatach i zaczęłam płakać.Moje szlochanie coś przerwało a raczej ktoś
przerwał.Usłyszałam cichy głos.Podniosłam głowę,zobaczyłam
wilczycę.Pomyślałam że to fatamorgana.Przetarłam oczy od łez.
-Dlaczego płakałaś.-zapytała
-Bo.. podróżuje kilka lat.. no.. i od tej pory nie widziałam żadnego wilka.. ale ty jesteś prawdziwa a nie fatamorgana tak?
-Jasne że nie jestem fatamorganą.-delikatnie zachichotała
-Czyli że po dwóch latach znalazłam prawdziwego żywego wilka?-zapytałam
-Tak!-znowu zaśmiała się wilczyca
-Jak się ciesze!A ty też to pewnie samotnik co nie?-zapytałam
-Nie,kilka metrów stąd znajduje się moja watah może dołączysz?-zapytała
-Jasne!-wykrzyknęłam uśmiechnięta
Zaczęliśmy iść w stronę watahy.Zobaczyłam pełno wilków,na moim pysku
powstał uśmiech.Nagle zobaczyłam przystojnego wilka.Zarumieniłam
się.Podeszłam do niego
-Cześć.-zagadałam
-Hejka widzę że jesteś nowa.-powiedział
-Tak..jestem nowa.-uśmiechnęłam się.-Mam na imię Erza.-podałam mu łapę
-A ja Lucky,miło mi.-uścisnął moją łapę
-Mi też.-wtedy delikatnie się zarumieniłam
-Może oprowadzisz mnie po terenach?-zapytałam
<Lucky?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz