Mieliśmy się już spotkać nad wodospadem, byłem spóźniony!
Uhh, chyba zdążyłem, Kate dopiero szła.
Stanąłem na samej górze wodospadu, i myślałem co powiedzieć.
-Spóźniłaś się - powiedziałem na żarty.
-Śmieszne...
Podszedłem pod nią, tak blisko, że w każdej chwili mogliśmy się musnąć nosami.
-Y-Yhm...
-Siadaj... Zaraz będzie...
-Zachód słońca - przerwała mi.
Siedzieliśmy, i patrzyliśmy jak słońce zachodzi.
Było pięknie, i patrzyłem na to zjawisko, z piękną wilczycą.
-K-Kate?
-Tak?
-Ja... - nie miałem odwagi powiedzieć, polizałem ją w pyszczek, i czekałem aż coś powie.
Kate?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz