Przechadzałam się po lesie. Zachciałam
się napić, więc znalazłam strumyczek, nachyliłam się i zaczęłam pić.
Nagle jakiś inny wilk zachlapał mi oczy wodą z piaskiem. Krzyknęłam,
przetarłam sobie oczy i spojrzałam na niego. Był cały czarny i coś mi
mówiło, że nie jest dobry. Nie należał do watahy, więc zapytałam:
-Ach? Coś ty za jeden?! Po coś to zrobił?!
Nagle poczułam, że magią unieruchomił mi łapy.
-Chea? O co ci chodzi?! - krzyknęłam do niego.
-Teraz pójdziesz ze mną. Opowiesz mi o swojej watasze i o jej słabych punktach...-odparł.
Pomyślałam od razu, że chce ze mnie wyciągnąć informacje na Watahę Wolnego Serca, nie wie, że jestem nowa. Szybko wskrzesiłam płomień za nim i go oparzyłam. Jego magia wtedy przerwała i od razu zaczęłam biec. Wirowałam po lesie, by nie zaprowadzić go do watahy. Nie mogłam go zgubić, a sił miałam coraz mniej. Wzięłam się w garść i nagle zatrzymałam się rzucając w niego z całych sił kulą ognia. Magią sprawił, że zaczęłam czuć przeraźliwe kłucie w całym ciele, ale poparzyłam go jeszcze trochę. W końcu znów zebrałam siły i rzuciłam w niego skumulowaną strzałą ognia. Wilk padł, ale wiedziałam, że to nie może być koniec. Nie posłanoby jednego wilka, by zdobyć informacje mogące unicestwić watahę. On zapewne nie był najsilniejszy, ani w ogóle nie należał do silnych, jeżeli sama dałam sobie z nim radę. To musi być wysłannik Szpona i Lei.
-Ach? Coś ty za jeden?! Po coś to zrobił?!
Nagle poczułam, że magią unieruchomił mi łapy.
-Chea? O co ci chodzi?! - krzyknęłam do niego.
-Teraz pójdziesz ze mną. Opowiesz mi o swojej watasze i o jej słabych punktach...-odparł.
Pomyślałam od razu, że chce ze mnie wyciągnąć informacje na Watahę Wolnego Serca, nie wie, że jestem nowa. Szybko wskrzesiłam płomień za nim i go oparzyłam. Jego magia wtedy przerwała i od razu zaczęłam biec. Wirowałam po lesie, by nie zaprowadzić go do watahy. Nie mogłam go zgubić, a sił miałam coraz mniej. Wzięłam się w garść i nagle zatrzymałam się rzucając w niego z całych sił kulą ognia. Magią sprawił, że zaczęłam czuć przeraźliwe kłucie w całym ciele, ale poparzyłam go jeszcze trochę. W końcu znów zebrałam siły i rzuciłam w niego skumulowaną strzałą ognia. Wilk padł, ale wiedziałam, że to nie może być koniec. Nie posłanoby jednego wilka, by zdobyć informacje mogące unicestwić watahę. On zapewne nie był najsilniejszy, ani w ogóle nie należał do silnych, jeżeli sama dałam sobie z nim radę. To musi być wysłannik Szpona i Lei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz