Po odzyskaniu Claire razem z Kłem doszliśmy do wniosku, że na pewien
czas powinnam się ukryć razem ze szczeniakami. Oboje nie zamierzaliśmy
pozwolić żeby naszym dzieciom stała się krzywda. Schowałam się więc w
magicznych górach do których złe wilki nie miały wstępu, a Kieł wrócił
na tereny naszej watahy by dopilnować czy Szpon nie atakuje.
Kiedy zostałam sama ze szczeniakami moje zdenerwowanie trochę osłabło. W końcu zasnęłam, przytuliwszy do siebie maluchy.
Obudził mnie jakiś rumor. Przestraszona poderwałam się na równe nogi.
Przez chwilę nasłuchiwałam i byłam pewna, że ktoś zbliża się do jaskini.
W obawie przed Szponem i jemu podobnymi przybrałam pozycję obronną. Nie
zaatakowałam jednak bo do jaskini wbiegła jakaś wilczyca, a za nią
podążała czwórka maluchów.
- Tu chyba jesteśmy bezpieczni – szepnęła wilczyca do swoich dzieci.
Prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z mojej obecności. Ułożyła
dzieci do snu, a potem przeszła się po jaskini. Wcześniej nie chciałam
jej straszyć ani przeszkadzać, ale teraz uznałam, że czas abym się
ujawniła.
- Co tu robisz? – zapytałam cicho, wychodząc z mroku
- Och…! – zawołała wilczyca i cofnęła się zaskoczona
- Nie bój się. Nic nie zrobię ani tobie ani twoim dzieciom – powiedziałam łagodnie – Więc co tu robisz? – powtórzyłam pytanie
- Uciekłam tu przed złymi wilkami – powiedziała cicho
- No to dobrze trafiłaś bo tu jesteś bezpieczna – uśmiechnęłam się, ale
wilczyca nie była przekonana – Wiem co mówię. Sama kryję się tu ze
szczeniakami
- Naprawdę?
- Naprawdę. Jestem Eve. Należę do Watahy Wolnego Serca. A ty jak się nazywasz?
(Wilczyco dokończ)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz