czwartek, 9 maja 2013

Od Bliss 'Jak znalazłam watahę'


Znów uciekałam. 'Ach, dlaczego oni zawsze muszą mnie odnaleźć?' to jedno pytanie kołatało się w mojej głowie w przyspieszonym rytmie własnego serca. Swoją drogą, zastanawiało mnie zawsze, dlaczego bije. Przecież jestem.. martwa. A w każdym razie wyszłam z piekła. Na jedno wychodzi. Skupiłam się na wyciągnięciu każdego kroku - musiałam uciec, już nie miałam siły na walkę, ucieczka mnie wyczerpywała. Nagle przed moimi oczami zamajaczyła sylwetka wilka. Wyskoczył w moją stronę gotowy mnie zabić.
- Co Ty tu robisz?! - warknął.
- Uciekam przed wilkami, błagam, pomóż mi.. - szeptałam gorączkowo, oglądając się za siebie.
- Dobrze. - basior odsunął się i odwrócił w stronę możliwego ataku. - Ilu?
Nie zdążyłam odpowiedzieć, nagle zza krzaków wyskoczyły trzy ogromne wilki. Zgłupiały, gdy zobaczyły mojego sprzymierzeńca, jednak po chwili uformowały szyk. Spojrzałam na mojego obrońcę i dałam sygnał. Rzuciliśmy się w wir walki - gryźliśmy i drapaliśmy tak długo, aż wilki kulejąc i skamląc uciekły tam, skąd przyszły.
- Dziękuję - szepnęłam, otrzepując się.
- Nie ma za co. Jak się nazywasz? - zapytał uśmiechnięty.
- Jestem Bliss. A Ty?
- Nie widziałem Cię u nas w watasze, dlatego atakowałem, wybacz.. - szepnął przepraszająco.
- Och, ja nie należę do niej.. Chociaż, tak się składa.. Że szukam domu.. - szepnęłam zakłopotana.
- Nazywam się Seth, jestem strażnikiem - powiedział dumnie - Chodź zaprowadzę Cię do naszej Alfy, Lily.
- Jeszcze raz dziękuję - uśmiechnęłam się
Ruszyliśmy zgodnie w kierunku jaskini wilczycy.
- No, teraz Cię zostawię, warta się sama trzymać nie będzie - roześmiał się - Nie bój się, nic Ci nie zrobi.
Uśmiechnęłam się wdzięcznie do basiora i weszłam powoli do jaskini.
- Ekhem.. Lily? - zawołałam niepewnie.

<Lily, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz