A oto nasza historia:
Pewnej nocy byłem na polanie z moją ukochaną narzeczoną. Beztrosko spędzaliśmy czas ciesząc się sobą. Nie obchodziło mnie to, że teraz jest moja zmiana na nocnej warcie. Przecież nie zaatakują nas właśnie teraz?! Właśnie to co chwila sobie wmawiałem, miałem jednak złe przeczucia… Nagle! Straszliwy huk, dźwięk nie do zniesienia a później dym, czarna smuga dymu.
-Anija! – krzyknąłem –Anija błagam zostań tu i nie wychodź! – krzyknąłem ukrywając ją w gąszczu liści –Zrozumiałaś? Nie wychodź… kocham cię – powiedziałem ze łzami w oczach całując ją, wiedząc, że być może to nasz ostatni pocałunek.
Biegłem co sił w łapach, mijałem walące się budynki i zdruzgotane wilki. (TO WSZYSTKO TWOJA WINA!) Wszystko we mnie krzyczało. Nie zauważyłem kiedy zalazłem się pod naszą jaskinią, to co zobaczyłem… tego nie da się opisać słowami. Chaos jeden wielki chaos, jaskinia wywrócona do góry nogami.
-Kovu! – odwróciłem się i ujrzałem mojego ojca który własnym ciałem próbował ochronić Kiiyuko. –Zabierz ją stąd. –spojrzał na mnie –Już! –krzyknął.
Stałem jak sparaliżowany, przetwarzając w głowie wszystkie informacje próbowałem się pozbierać. Podbiegłem do ojca, wziąłem ranną siostrę na grzbiet i chciałem już odejść ale jednak zatrzymałem się.
-Ojcze ja… -przerwał mi
-Nie jestem ci tego winien. –odrzekł jakby czytając w moich myślach. –Wszyscy popełniamy błędy. –dodał po chwili.
Tyle go widziałem. Wybiegłem stamtąd jak najszybciej mogłem, o moje uszy odbijał się tylko krzyk i pisk cierpienia. Oni umierali przeze mnie a ja… uciekałem. Tchórz!
Zabrałem siostrę z daleka od tamtego miejsca do „Awaryjnej Strefy”. Kiedy ona usnęła próbowałem zrobić to samo ale coś nie dawało mi spokoju. O czymś zapomniałem? Czegoś nie zrobiłem? Zaraz zara… Nie! Anija! Jak strzała ruszyłem na polanę, w głowie miałem setki złych scenariuszy. Co jeśli? Nie, nie myśl o tym, ona tam jest i czeka na ciebie.
-Anija! –krzyczałem zdesperowany, obiegłem całą polanę ale jej nigdzie nie było. –Anija błagam! Błagam cie, odezwij się! –opadłem bezsilnie.
Nagle ujrzałem jakąś postać, świeciła jak anioł, była… śliczna. -Anija? –spytałem.
-Nie –odpowiedział ciepły głos -Jestem Lily i chcę ci pomóc, jesteś dobrym wilkiem z wielkim sercem. -Zasługujesz na dom.
-Miałem dom, najlepszy jaki mógłbym sobie wymarzyć, miałem rodzinę i… i wszystko –byłem załamany.
-Nie możesz się teraz poddać, nie możesz jej tego zrobić. Kiiyuko cię potrzebuje.
-Skąd wiesz jak ma na imię moja siostra? –poderwałem się z ziemi lekko zaniepokojony.
-Wiem o tobie więcej niż myślisz. Potrzebujesz nowego domu i nowej rodziny. –zaczęła się zbliżać. -Tego wszystkiego łatwo nie zapomnisz, nie zapomnisz o swojej ukochanej i o tym co straciłeś. –jej twarz przybrała wyraz współczucia. -Ale nie możesz stać w miejscu, musisz wziąć się w garść i walczyć. Pomogę ci w tym. –podała mi swoją łapę czekając na mój ruch.
-Dobrze. –uścisnąłem jej kończynę. -Dziękuję, jestem twoim dłużnikiem. –uśmiechnąłem się.
-A więc witaj to znaczy witajcie w Domu. To ”Wataha Wolnego Serca”
Dziękuję za uwagę mam nadzieje, że się podobało<
„KOVU”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz