poniedziałek, 15 lipca 2013

Od Amenolii do Dylana- O poranku

Wstałam, po czym poszłam na polowanie. Wytropiłam sarnę, która pasła się na polance. Wyglądała tak niewinnie, że postanowiłam odpuścić sobie i najwyżej obejść się bez śniadania. Udałam się nad jezioro. Nachyliłam głowę nad taflą wody. Przez chwilę patrzyłam się w swoje odbicie, a następnie napiłam się. Później przez chwilę wygrzewałam się na słońcu, ale po jakimś czasie uznałam, że mi za gorąco i przeszłam do cienia. Przysnęłam po chwili. Spałam przez jakiś czas, aż poczułam, że ktoś trąci moje ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś basiora. Pośpiesznie wstałam lekko zaniepokojona.
-O co chodzi? Coś się stało?- zapytałam
-Nie, tylko tak leżałaś...
-Wybacz, to ćwierkanie ptaków tak usypia...- zawstydziłam się trochę
Przez chwilę panowała cisza.
-Jestem Amenolia.- rzuciłam po chwili
-A ja Dylan.
-Miło mi.- uśmiechnęłam się

<Dylan? Dokończ proszę.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz