Wstałam, po czym poszłam na polowanie. Wytropiłam sarnę, która pasła się
na polance. Wyglądała tak niewinnie, że postanowiłam odpuścić sobie i
najwyżej obejść się bez śniadania. Udałam się nad jezioro. Nachyliłam
głowę nad taflą wody. Przez chwilę patrzyłam się w swoje odbicie, a
następnie napiłam się. Później przez chwilę wygrzewałam się na słońcu,
ale po jakimś czasie uznałam, że mi za gorąco i przeszłam do cienia.
Przysnęłam po chwili. Spałam przez jakiś czas, aż poczułam, że ktoś
trąci moje ramię. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jakiegoś basiora.
Pośpiesznie wstałam lekko zaniepokojona.
-O co chodzi? Coś się stało?- zapytałam
-Nie, tylko tak leżałaś...
-Wybacz, to ćwierkanie ptaków tak usypia...- zawstydziłam się trochę
Przez chwilę panowała cisza.
-Jestem Amenolia.- rzuciłam po chwili
-A ja Dylan.
-Miło mi.- uśmiechnęłam się
<Dylan? Dokończ proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz