Wyszedłem z jaskini zaraz za siostrą. Sara położyła się tuż
przy wejściu i spokojnie czekała, ale ja tak nie mogłem. Zdenerwowany chodziłem
w te i we w te koło jaskini, zastanawiając się co się stało Katahiri i czy moja
mama ją wyleczy.
W końcu po jakiejś godzinie nasza mama wyszła z jaskini.
- Co z Katahiri? – zapytałem natychmiast
- Już w porządku – odparła
- Więc udało ci się ja wyleczyć? – zapytała Sara
- Nie – mama pokręciła głową – To co się stało to nie była
choroba ani rana. Nie wiem co to było, ale tak jak samo przyszło tak też
zniknęło
- Ale… jak to się powtórzy? – zapytałem przerażony
- Nie wiem co się wtedy stanie – wyznała
- No cóż… - westchnąłem ciężko – Pójdę do niej –
powiedziałem cicho
Pospiesznie wszedłem do jaskini gdzie czekała moja
partnerka.
(Katahiri?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz