Był dosyć chłodny wieczór, leżałem na trawie patrząc w gwiazdy.
Nagle usłyszałem szmer, zza krzaków wyszla czarna wilczyca. Rzuciłem się na nią warcząc. -Kim jesteś?! - dalej warczałem i byłem oparty na jej klatce piersiowej łapami, wilczyca się uśmiechała, powtórzyłem - Kim jesteś?! -Bliss, z watahy Wolnego Serca. Gdy usłyszałem z jakiej watahy jest, puściłem ją. -Wybacz Bliss, nie wiedziałem. Wilczyca uśmiechała się. Bliss? |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz